Wyniki śledztwa w sprawie Jedwabnego
Jednak sąsiedzi
ELŻBIETA POŁUDNIK, ANDRZEJ KACZYŃSKI
Rzeczpospolita, 10 lipca 2002
- Jako Polak może wolałbym, żeby śledztwo
zakończyło się deklaracją niemożności ustalenia faktów. Być
może łatwiej byłoby przyjąć taki właśnie rezultat - mówił
wczoraj w Białymstoku szef pionu śledczego IPN prof. Witold
Kulesza , dyrektor Głównej Komisji Ścigania Zbrodni Przeciwko
Narodowi Polskiemu
 |
Niemcy byli inspiratorami zbrodni -
stwierdził prowadzący śledztwo prokurator Radosław Ignatiew
(z lewej)
FOT. ADAM KARDASZ
|
Polacy odegrali decydującą rolę w zamordowaniu
Żydów w Jedwabnem. To oni byli wykonawcami mordu na żydowskich
mieszkańcach miasteczka - takie są wyniki śledztwa przeprowadzonego
przez pion śledczy IPN.
- Niemcom należy przypisać sprawstwo sensu largo, w szerokim
rozumieniu byli oni inspiratorami zbrodni - stwierdził prowadzący
śledztwo prokurator Radosław Ignatiew.
Bezpośrednimi wykonawcami mordu było ok. 40 mężczyzn z Jedwabnego
i okolicznych miejscowości.
Wczoraj w białostockim oddziale IPN szef pionu śledczego IPN
prof. Witold Kulesza i prowadzący śledztwo prokurator Radosław
Ignatiew przedstawili dotychczasowe wyniki śledztwa. Formalne
jego zamknięcie będzie możliwe po otrzymaniu z Izraela dokumentów,
które pozwolą m.in. na ustalenie nazwisk ofiar.
- Należy wykluczyć, by udało się ustalić pełną liczbę ofiar
mordu. Podawana liczba 1600 zamordowanych wydaje się wysoce
nieprawdopodobna - twierdzi prokurator Ignatiew. 10 lipca
1941 roku przebywali w Jedwabnem Żydzi m.in. z Wizny i Kolna,
jednak część (kilkadziesiąt osób) przeżyła pogrom. Zostali
potem umieszczeni w okolicznych gettach, większość z nich
nie przeżyła wojny.
W śledztwie przesłuchano dziewięćdziesięciu ośmiu świadków.
Jedna trzecia deklarowała, że byli naocznymi świadkami zbrodni
10 lipca 1941 roku w Jedwabnem. Prokurator Ignatiew przedstawił
kilkanaście relacji. Są często rozbieżne, a nawet sprzeczne.
Wielu świadków twierdzi, że widziało tego dnia w Jedwabnem
Niemców, inni temu zaprzeczają.
Z ustaleń śledztwa ponad wszelką wątpliwość wynika, że jedwabieńscy
Żydzi zostali 10 lipca zgromadzeni na rynku. Tam kazano im
wyrywać trawę spomiędzy kamieni, potem rozbić pomnik Lenina,
który mężczyznom żydowskim kazano nieść w stronę stodoły oddalonej
od rynku o ok. 500 metrów. Tam zostali zamordowani. Śledztwo
nie dało odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób zadano im śmierć.
MężczyĽni (ok. 40 osób) zostali pochowani w zbiorowej mogile
wewnątrz stodoły, na ciała rzucono przyniesiony przez nich
pomnik Lenina. Po jakimś czasie, być może po upływie kilku
godzin, do stodoły spędzono pozostałych żydowskich mieszkańców
miasteczka. W tej grupie byli zarówno mężczyĽni, jak i kobiety,
dzieci i niemowlęta, o czym świadczą znalezione podczas ekshumacji
zawiązki mlecznych zębów. Ofiary (najprawdopodobniej 300 -
400 osób) zamknięto w stodole krytej strzechą, którą oblano
naftą z poradzieckich magazynów i podpalono.
Kłębowisko ludzkich ciał zgromadzone było we wschodniej części
stodoły. Nie potwierdziły się relacje niektórych świadków,
że ciała spłonęły doszczętnie. Leon Dziedzic, któremu kazano
uprzątnąć pogorzelisko, zeznawał, że ciał nie można było rozdzielić
mechanicznie. Do grobu wykopanego poza obrębem stodoły przenosił
je więc widłami. W grobie tym znaleziono wiele przedmiotów,
które można było zobaczyć w gablotach w siedzibie białostockiego
IPN. Najwięcej jest tam kluczy od domów, znaleziono też dewizki
i kopertowe zegarki, złote korony zębów i inne precjoza. Był
też nóż rzezaka i zapinka od rytualnego nakrycia głowy - tałesu.
Rabin obecny przy ekshumacji przypuszczał, że mężczyzna w
tałesie mógł być zabrany z domu w czasie porannej modlitwy
lub w pośpiechu zdjął tałes, chowając spinkę do kieszeni.
Część ekshumowanych ofiar miała na nogach obuwie, którego
nie strawił ogień.
Wielu świadków twierdziło, że część Żydów zamordowano po drodze,
gdy kolumnę pędzono w stronę stodoły. Jako miejsce ich spoczynku
wskazywano zbiorową mogiłę na żydowskim cmentarzu lub też
na polach w pobliżu stodoły. Badania archeologiczne, prowadzone
przy użyciu specjalistycznego sprzętu, nie potwierdziły istnienia
takich grobów.
Wiele uwagi prokuratorzy poświęcili łuskom karabinowym znalezionym
podczas ekshumacji w obrębie stodoły. Były badane w laboratorium
kryminalistycznym Komendy Głównej Policji. Szczegółowe badania
nie potwierdziły, by do jedwabieńskich Żydów strzelano. Część
łusek pochodzi z okresu pierwszej wojny światowej, część z
czasów drugiej wojny, ale już po 1941 roku.
- Śledztwo było prowadzone zgodnie z prawem i zasadami postępowania
prokuratorskiego - ocenia prof. Witold Kulesza, szef pionu
śledczego IPN. - Obowiązkiem prokuratora IPN jest prowadzenie
śledztwa także wtedy, gdy nie kończy się ono sformułowaniem
aktu oskarżenia przeciwko żyjącym sprawcom zbrodni, lecz ma
wyjaśnić wszystkie jej okoliczności. Ma wskazać sprawców,
także tych, którzy z różnych powodów zdołali uniknąć odpowiedzialności
za popełnione zbrodnie oraz ustalić jak najpełniejszą imienną
listę ofiar. W moim przekonaniu śledztwo prowadzone przez
prokuratora Radosława Ignatiewa te cele osiągnęło. Jako Polak
być może wolałbym, żeby zakończyło się ono deklaracją niemożności
ustalenia faktów. Być może łatwiej by nam było przyjąć do
akceptującej wiadomości taki właśnie rezultat śledztwa. Każdy
z odbiorców tej informacji będzie udzielał sobie odpowiedzi
na pytanie: "Jak ocenić wyniki śledztwa". Każdy
musi znaleĽć na nie własną odpowiedĽ - podsumował prezentację
wyników dwuletniego śledztwa prof. Witold Kulesza. -
Profesor Jan T. Gross, autor książki "Sąsiedzi"
Ustalenia śledztwa to oficjalne imprimatur dla relacji zawartej
w książce, która według wszystkich świadków nie pozostawia
wątpliwości, że było to, niestety, dzieło miejscowej ludności.
To było bardzo przyzwoicie zrobione śledztwo. Mam więc nadzieję,
że te wyniki zostaną przyjęte przez opinię jako ustalenie
rzeczowe tego, co tam się rzeczywiście wydarzyło. Prawdopodobnie
nigdy nie będziemy wiedzieli, ilu Żydów zginęło. Ale powstaje
pytanie: jeśli zginęło kilkuset, to gdzie się podziała cała
reszta?
Biskup Tadeusz Pieronek, rektor Papieskiej Akademii Teologicznej
w Krakowie
Z ustaleń IPN widać, że prawda leży gdzieś pośrodku. Nie można
przypisywać zbrodni jednym, bez uwzględnienia drugich, choć
wskazanie na ludność miejscową jest potwierdzeniem tego, czego
się wielu domyślało.
Ksiądz Edward Orłowski, proboszcz Jedwabnego
Uważam, że to śledztwo jest niedokończone. Przecież ekshumacja
nie odbyła się tak, jak powinno być, a mogła wyjaśnić, jak
to było. Jedyną racją Polaków jest domagać się, by ta ekshumacja
była przeprowadzona do końca. Ta tajemnica mogła być wyjaśniona
ostatecznie w grobach żydowskich. (PAP)
Tomasz Strzembosz, historyk
Zbrodnia była straszliwa i obciąża pewną grupę obywateli polskich,
ale nie wszystkich mieszkańców Jedwabnego. Sprawstwo polskie
jest niewątpliwe. Udział niemiecki jest również niewątpliwy.
Z relacji świadków wynika, że Niemcy siłą zmuszali Polaków
do pójścia na rynek, z którego potem zmuszeni byli konwojować
Żydów do stodoły, gdzie ich spalono. Taki sam przebieg miały
zdarzenia w 10 innych miejscowościach w woj. łomżyńskim.
Andrzej Paczkowski, historyk
Te ustalenia nie są zaskakujące. Uważam, że i wyniki ekshumacji,
i dane z dokumentów sowieckich wskazują, że w tym momencie
nie było tak dużej liczby Żydów w tej okolicy. Ale faktycznie
nie da się ustalić, ilu dokładnie ludzi zostało zamordowanych.
Kalman Sultanik, wiceprzewodniczący Światowego Kongresu Żydowskiego
(WJC)
Przywódcy polityczni Polski od początku przyznawali to, co
ustaliło śledztwo IPN. Najważniejsze, że rząd polski i polski
prezydent nie próbowali tego ukryć. Mam nadzieję, iż sprawcy
zbrodni będą ukarani.
Rabin Andrew Baker, działacz Komitetu Żydów Amerykańskich
(AJC)
Prawdziwym wzywaniem, przed którym stanęli Polacy i polscy
przywódcy, był fakt, że decydującą rolę w tym pogromie odegrali
indywidualni Polacy. Dochodzenie IPN to potwierdza. Zawsze
przy tym uznawaliśmy, że dopiero obecność nazistów w Jedwabnem
pozwoliła na tę zbrodnię. Podobna sytuacja była w innych krajach
wschodniej Europy. Śledztwo nie przyniosło więc jakichś nowych
rewelacji, potwierdziło tylko to, co pisał np. w swej książce
Jan Tomasz Gross.
KALENDARIUM
Styczeń 2000
Jan Tomasz Gross, profesor politologii na uniwersytecie nowojorskim,
opublikował w szkicu "Lato 1941 w Jedwabnem" relację
z 1945 roku Szmula Wasersztajna o zagładzie 1200 -1600 Żydów
w Jedwabnem, której 10 lipca 1941 na rozkaz Niemców dopuścili
się miejscowi Polacy.
5 maja 2000
"Rzeczpospolita" publikuje reportaż Andrzeja Kaczyńskiego
"Całopalenie" z tezą w nadtytule: "W Jedwabnem
zagłady Żydów Niemcy dokonali polskimi rękami". To głos
rozpoczynający wielką prasową dyskusję.
Połowa maja 2000
Jan Tomasz Gross w książce "Sąsiedzi. Historia zagłady
żydowskiego miasteczka" pisze: "Tysiąc sześciuset
jedwabieńskich Żydów zamordowali nie żadni hitlerowcy, tylko
społeczeństwo - polscy sąsiedzi żydowskich ofiar". Doszedł
do przekonania, że udział Polaków, mieszkańców Jedwabnego
i okolic, był w zbrodni masowy i ochotniczy, motyw - rabunkowy.
Udział nielicznych Niemców polegał jedynie na zachęcie do
zbrodni.
10 lipca 2000
W 59. rocznicę zbrodni burmistrz Jedwabnego Krzysztof Godlewski
i przewodniczący rady miasta Stanisław Michałowski składają
kwiaty w miejscu kaĽni.
31 sierpnia 2000
Szef pionu śledczego Instytutu Pamięci Narodowej prof. Witold
Kulesza poleca prokuratorowi Radosławowi Ignatiewowi z oddziału
IPN w Białymstoku wszcząć śledztwo w sprawie masowego mordu
na Żydach w Jedwabnem.
17 listopada 2000
"Gazeta Wyborcza" publikuje materiały w sprawie
Jedwabnego, w tym wywiad z historykiem, prof. Tomaszem Szarotą,
który nie kwestionując polskiego udziału w zbrodni, zarzuca
Grossowi niedostateczną kwerendę archiwalną, nieuwzględnienie
kontekstu historycznego i mało wnikliwą krytykę Ľródeł. Gross
odpowiada pytaniem: "Zbrodnia ČzrozumiałaÇ"? Dyskusja
przybiera na sile i ostrości.
12 lutego 2001
Prezes IPN prof. Leon Kieres w czasie wizyty w Nowym Jorku
na spotkaniu z liderami organizacji żydowskich oświadcza:
Jest pewne, że w Jedwabnem Żydzi ginęli z rąk Polaków. Prawda,
nawet trudna, powinna być przyjęta pokornie... Było to za
strony IPN pierwsze jednoznaczne przyznanie, że w zbrodni
uczestniczyli Polacy.
2 marca 2001
Prezydent Aleksander Kwaśniewski w wywiadzie dla izraelskiej
gazety "Jedijot Achronot" zapowiedział, że w 60.
rocznicę masakry w Jedwabnem przeprosi w imieniu Polaków naród
żydowski. "To było ludobójstwo dokonane przez Polaków
na żydowskich sąsiadach. Należy skłonić głowę i prosić o przebaczenie".
4 marca 2001
Mieszkańcy Jedwabnego na zebraniu zwołanym z inicjatywy proboszcza
ks. Edwarda Orłowskiego powołują Komitet Obrony Dobrego Imienia
Miasta.
5 marca 2001
Prymas Polski Józef Glemp stwierdził: "Mord przez spalenie
żywcem ludności żydowskiej, spędzonej siłą przez Polaków do
stodoły, jest niezaprzeczalny" i zapowiedział "przeproszenie
Boga za grzechy przodków".
6 marca 2001
Premier Jerzy Buzek oświadcza: "Udział Polaków w zbrodni
w Jedwabnem jest bezsporny", ale "nie została ona
popełniona ani w imieniu narodu, ani państwa polskiego".
30 marca 2001
Prokurator Ignatiew wszczął śledztwo w sprawie zagłady Żydów
w Radziłowie 7 lipca 1941.
31 marca 2001
Prof. Tomasz Strzembosz w "Rz" polemizuje z tezami
prof. Grossa, domaga się uwzględnienia sprawczej i bezpośredniej,
czynnej roli gestapo w zbrodni, a udział grupy Polaków interpretuje
jako akt zemsty za kolaborację znacznej części Żydów z okupantem
radzieckim.
Początek kwietnia 2001
Historyk Edmund Dmitrów z IPN odkrył w RFN dokumenty wskazujące,
że sprawczą rolę w zbrodni w Jedwabnem odegrało komando gestapo
z Ciechanowa Hermana Schapera.
27 maja 2001
W Warszawie Episkopat Polski odprawił nabożeństwo przebłagalne
za zbrodnię w Jedwabnem.
Przełom maja i czerwca 2001
Badania archeologiczne w miejscu kaĽni Żydów jedwabieńskich
na zlecenie IPN i pod nadzorem rabinów. Znaleziono dwa groby
zbiorowe kryjące szczątki 300 - 400 Żydów. Szef pionu śledczego
IPN Witold Kulesza ogłosił, że fakt zbrodni jest objęty ochroną
prawną, a zaprzeczanie mu będzie karane.
6 lipca 2001
Żydowskie nabożeństwo żałobne w warszawskiej synagodze.
10 lipca 2001
Państwowe uroczystości żałobne w Jedwabnem z udziałem rodzin
poszkodowanych. Prezydent Kwaśniewski przeprasza Żydów w imieniu
tych Polaków, "których sumienia poruszyła ta zbrodnia".
11 kwietnia 2002
Instytut Pamięci Narodowej odnalazł Hermanna Schapera (lat
91), komisarza policji kryminalnej III Rzeszy i HauptsturmfĽhrera
SS. Przesłuchanie potwierdziło istnienie komanda, choć Schaper
zaprzeczył jego udziałowi w mordzie na Żydach w Jedwabnem
i Radziłowie. AKA, B.K.
GOŚĆ "RZECZPOSPOLITEJ"
Dobra wiara świadków
WITOLD KULESZA
DYREKTOR GŁÓWNEJ KOMISJI ŚCIGANIA ZBRODNI PRZECIWKO NARODOWI
POLSKIEMU
- Jako Polak może wolałbym, żeby śledztwo zakończyło się deklaracją
niemożności ustalenia faktów. Być może łatwiej byłoby przyjąć
taki właśnie rezultat - mówił wczoraj w Białymstoku szef pionu
śledczego IPN prof. Witold Kulesza
FOT. ADAM KARDASZ
Jakie sądy na temat Jedwabnego mogą być uznane za "kłamstwo
jedwabieńskie" w takim sensie, w jakim mówi się np. o
kłamstwie oświęcimskim?
Badając zgromadzony w sprawie materiał dowodowy, nie natrafiliśmy
na takie wypowiedzi, przedstawione publicznie, które wyczerpywałyby
znamiona występku opisanego w artykule 55 ustawy o Instytucie
Pamięci Narodowej, który przewiduje odpowiedzialność karną
dla tego, kto publicznie i wbrew faktom zaprzecza zbrodniom
nazistowskim lub zbrodniom komunistycznym.
Z przedstawionych relacji świadków, jakkolwiek rozbieżnych,
wnioskowaliśmy, że podawane przez nich fakty relacjonowali
w przekonaniu, iż rzeczywiście widzieli to, co uczynili przedmiotem
relacji. Większość świadków w czasie tych zdarzeń była dziećmi.
Przyjmowali otaczającą ich rzeczywistość przez pryzmat postrzegania
oparty na doświadczeniach dziecka. Np. nasz świadek, ówczesne
dziecko, mówi "widziałem Niemców". Na pytanie, ilu,
mówi "nie wiem, ale wydawało mi się, że mam aż niebiesko
przed oczyma". Dla kilkuletniego dziecka dwóch czy trzech
żandarmów może stanowić uosobienie zła, które zabarwiło kolorem
sposób jego postrzegania zdarzeń. Żeby ustalić motywy świadków,
których relacje pozostawały sprzeczne z innymi relacjami,
prokurator Ignatiew badał ich życiorysy. Czasami dochodził
do odkryć zaskakujących. Jeden ze świadków mówił, że zbrodni
dokonali Niemcy. Dopiero zbadanie jego życiorysu pozwoliło
na stwierdzenie, że świadek jest dzieckiem jednego z mieszkańców
Jedwabnego, który został skazany w procesie w Łomży w 1949
roku.
Świadek jako dziecko wychowywał się w przekonaniu, że jego
ojca skazano niesłusznie, bo przecież o tym słyszał z relacji
powtarzanej w swojej rodzinie: że ojciec nie uczynił tego,
za co został skazany.
- WypowiedĽ uzyskana wczoraj podczas konferencji w białostockim
oddziale IPN.
|